KLĄTWA I ŁASKA
Mrok ma swój kres
Niepokonana iskra
W sercu ciemności
Wzywa światłość
Co mrok przegania
Pędzisz ku światłu.
Świat nagli Cię do pędu
Owijasz się obrazem
Głosami i muzyką
Chwytasz coś w biegu
Łapiesz kogoś za rękę
Niesie Cię nurt życia.
W szaleńczym pędzie
Utartym szlakiem
Ku swemu przeznaczeniu
Czasem tęsknisz
Za czymś nienazwanym
Niepojętym, ukrytym.
Czujesz brak czegoś
Co jest cieniem w mroku
Kształtem na granicy światła
Świetlistą, niebiańską
Ulotną istotą
Mijasz ją upojony biegiem.
Nieraz jest jak cierń w oku,
Jak zbędny balast duszy
Pędzisz, przemykasz obok
Byle nie widzieć, nie słyszeć
Byle nie myśleć, tylko biec
Wciąż naprzód, po kres.
Jednako klątwą i łaską niebios
Zdaje się być
Okrutny pewnik biegu życia:
Nieważne co się stało
Nieważne kto odszedł
Życie niewzruszenie
Toczy się dalej.