Jak zostać gangsterem, czyli epatowanie złem – Bunt pokornych twórców

Część II

*
„Pokorne ciele dwie matki ssie”
„Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek”
/Przysłowia polskie/

Napisałam felieton pt. Jak zostać gangsterem, czyli epatowanie złem (polecam) i jeden z poruszonych w nim wątków nie daje mi spokoju… otóż dlaczego tylu twórców w różnych dziedzinach kultury poszło w „epatowanie złem”;  dlaczego przedstawiają w swoich utworach różnego rodzaju zło w sposób nieomal je gloryfikujący, dlaczego opisują świat przestępców jako wesoły, atrakcyjny, pełen dobrobytu, piękna i pozytywnych uczuć rodzinnych? Bo niby taki jest? Powtórzę zatem to, z czym zgadzam się całym sercem:
Nie ma piękna, jeśli w nim leży krzywda człowieka. Nie ma prawdy, która tę krzywdę pomija. Nie ma dobra, które na nią pozwala.
/Tadeusz Borowski – Opowiadania wybrane/

Wydawałoby się, że najprostsze wyjaśnienie jest takie, że artyści tworzą to, co się sprzeda, czyli że popyt wyznacza podaż. Jednak w w/w felietonie wskazywałam na to, że zgodnie z prawem Say’a  to podaż tworzy popyt i odpowiada za rozwój, moim zdaniem, nie tylko gospodarczy.

Jak się głębiej zastanawiam, to wydaje mi się, że jest tak:  niepokorni artyści prezentują swoje niepokorne wizje, swoje awangardowe myślenie i krytykę  świata dosyć jasno, bezpośrednio i otwarcie –  wtedy w większości ponoszą niemiłe konsekwencje „wychodzenia przed orkiestrę”, czyli są mocno krytykowani przez im współczesnych, albo co gorsza, są pomijani (karani milczeniem, choćby ich twórczość była bardzo wartościowa) przez media i przez władze; niektórzy twórcy czasem bywają doceniani po śmierci.

 „Żyjemy w świecie, w którym pogrzeb jest ważniejszy od zmarłego, wesele jest ważniejsze od miłości, wygląd ważniejszy jest od intelektu. Żyjemy w kulturze opakowań, która gardzi zawartością.”
/ Eduardo Galeano/

Media i władze promują swoich, tych pokornych, (dlatego są tymi pokornymi) tych nie wychylających się swoją twórczością poza aprobowane tematy i gusta tejże aktualnej władzy oraz podległych jej mediów. Tworzą one w ten sposób szeroki popyt na prezentowaną powszechnie podaż wybranego przez nich modelu kulturowego. Bo to podaż tworzy popyt, a podaż tworzą władze i media (umarł król, niech żyje król Disco Polo !!!).

Tak uważam… w większości to władza i media kształtują podaż, a po niej z kolei i popyt; bardzo rzadko ktoś ma szczęście i sam się wstrzeli w niszę, ale chwyci to wtedy, gdy swoim dziełem albo bardzo zaszokuje odbiorców, albo gdy wymyśli coś totalnie odkrywczego (pokaże to np. na You Tube ), wtedy ma szanse, że mu pomogą niezależne media i zachwyceni odbiorcy.
I ok, niech mu się szczęści, jeśli tylko to nie jest dzieło z gatunku „epatowania złem”- szokowania złem, które pokazywane jest jako bezkarne i nieuchronne. Nawet jeśli takie jest w realu… takie epatowanie bowiem nie pomaga ludziom w ujrzeniu konkretnej prawdy, za to pomaga w ogólnym akceptowaniu konieczności istnienia zwycięskiego zła i niezawinionej krzywdy, co prowadzi do coraz większej znieczulicy i zaniku więzi społecznych.

„Większość ludzi nie chce wierzyć w prawdę, a w to, co chcieliby, żeby było prawdą. Tacy ludzie niczego nie widzą, nawet jeśli mają oczy szeroko otwarte. Oszukiwanie ich jest dziecinnie proste.”
/Haruki Murakami/

**
A dalej może jest tak (?): pokorni twórcy pięknie wypromowani przez władze oraz media tworzą najczęściej zgodnie z zasadą: „Pokorne ciele dwie matki ssie”-  a tak właśnie… dwie, bo pokorny władzy nie krytykuje, a zdarza się, że i chwali, nie wychyla się, jest zatem medialny, a przy tym wraz z odpowiednim poparciem kogo trzeba wystarczająco cudny, w odpowiednim tonie, by zwiększać tę oglądalność i tę sprzedaż, czyli zyski sprzedających.
A gdy takiego twórcę już wystarczająco wypromują, zrobią mu nazwisko i fanów, gdy już pozna się bliżej z różnymi decydentami i doceni ich „wielką mądrość”, to wtedy  może niektóry twórca pozwala sobie być perfidnym, dopuszcza, by czasem przemówiła jego niezależna, twórcza dusza, którą chcąc nie chcąc ma…  Zaczyna tworzyć więc dzieła na zasadzie „Panu Bogu świeczkę i diabłu ogarek”, czyli przemyca w nich to i owo.

To taki bunt pokornych twórców, którzy wiedzą, że są już na takiej pozycji, że będą chwaleni za prawie wszystko. Wiedzą także, że  „wybitna inteligencja” decydenta i fana nie pozwoli mu się zorientować, że ma do czynienia z buntem, nie pozwoli mu wgłębić się w wymowę utworów; każe mu za to iść owczym pędem i klaskać temu, co i który jest akurat na fali.
Byłoby pięknie, gdyby to był bunt dla idei, dla naprawy świata, gorzej jeśli to tylko wena gdzieś się zapodziała, a twórca, żeby nie utonąć, zaczyna szokować udziwnieniami, a wiadomo, co się lepiej sprzedaje –  Bezkarne Zło, makabryczne zbrodnie, tragedie, seks… – tyle, że wartości w tym mało, nadziei jeszcze mniej, a klaskający mu (bezmyślnie i z przyzwyczajenia lub z zaufania) ludzie niepostrzeżenie pogrążają się w ogłupieniu, marazmie i mroku.

„Wie pan, to może być rozwiązanie: chwalić się głośno czymś, czego powinniśmy się wstydzić. To jest sposób, który nigdy nie zawodzi. „
Joseph Heller – Paragraf 22

Lubię bunt przeciw skostniałym formom, przeciw niesprawiedliwości, przeciw utartym, a bzdurnym poglądom, ale protestuję przeciw kierowaniu świata w stronę moralnej niejednoznaczności w podstawowych dla tego świata kwestiach.

 „Nie ma żadnych zjawisk moralnych – istnieje tylko moralna interpretacja zjawisk” /Friedrich Nietzsche/

Można się śmiać z prawie wszystkiego, a szczególnie z silnych, można krytykować wszelkie instytucje (prawdziwa cnota krytyk się nie boi, prawda?), ale nie można podważać istoty człowieczeństwa, czyli tego, że człowiek człowiekowi powinien być człowiekiem.
Nie wolno dawać między wersami do zrozumienia, że swój świat można budować na krzywdzie drugiego człowieka, nie można świata przestępczego przedstawiać jako pięknego lub/i zabawnego, pomijając przy tym cierpienie i krzywdę ofiar.

 Czy świat rzeczywiście idzie i ma iść w kierunku, że to: „Ofiary budzą nienawiść.”
/Jan Kott, Zjadanie bogów/?

*
Wie pan co jest najgorsze, panie hrabio? Najgorsze nie jest to, że ludzie oszukują. Najgorsze jest to, że każde oszustwo ma jakieś usprawiedliwienie.”
/Waldemar Łysiak – Cena/

 ***

NA MARGINESIE – marzą mi się „filmy walczące i zaangażowane” ( Bond jest niezły); filmy o bezinteresownych mścicielach wymierzających sprawiedliwość jak np. Jack Reacher Lee Childa.  Wyobrażam sobie np. jak taki dopada nieuczciwego i nadal bezkarnego komornika, który może sprzedać majątek dłużnika w znacznie obniżonej wartości i to swojemu znajomemu, mając z tego oczywiście dodatkową korzyść; albo jak „taki anioł” wymierza sprawiedliwość nieuczciwemu politykowi. Tymczasem obejrzałam w tak szumnie zapowiadanym filmie Vegi „ Polityka” jak młoda idealistka została bezkarnie oszukana, bardzo, bardzo skrzywdzona i zrzucona ze sceny przez totumfackich polityka, którego chciała tam zdemaskować. I co ?… powiecie, że zobaczyliśmy prawdę? Zapewne tak – ale ta prawda została podana tak, że nie ma już na nic nadziei,  a nawet jawi się pewność, że z nimi się nie wygra. Tymczasem można było pokazać perfidną nieuczciwość/ hipokryzję tego polityka i dać nadzieję, że można go jednak zrzucić z tronu.

„Boże, daj nam pokorę, byśmy przyjęli w pokoju to, czego zmienić nie możemy, daj nam odwagę, aby zmienić to, co powinno być zmienione, i daj nam mądrość, abyśmy umieli odróżnić jedno od drugiego.

Boże! Proszę, daj mi siłę, abym pogodził się z tym, czego zmienić nie mogę; odwagę, abym zmienił to, co zmienić mogę i mądrość, abym potrafił odróżnić jedno od drugiego.”
/Karl Paul Reinhold Niebuhr (1892–1971)/


 Ludziom trzeba pokazywać prawdę w filmach, czy książkach, czyli pokazywać także zło, ale jednocześnie trzeba dawać im nadzieję, że można i należy walczyć ze złem, z krzywdzicielami…  że tylko niekiedy trzeba się poddać, a czasem najwyżej na trochę wycofać na z góry upatrzone pozycje, by opracować nową strategię, by zebrać siły i sojuszników do dalszej walki z siłami ciemności. (w  bajkach i fantastyce być może nie ma prawdy, ale i z nich powinna promieniować nadzieja, szansa na zmianę na lepsze).
Na koniec filmu/ książki nie musi być happy endu, niech nawet umiera główny bohater, ale niech z nim nie umiera nadzieja na lepsze jutro, na zwycięstwo miłości i człowieczeństwa / Patrz np. film „Pożegnanie z Afryką”/.

Anna Dędor

Dodaj komentarz