Ci co odeszli pukają do bram serca
Najmocniej w listopadzie
I splin – ten ze zwycięstw szyderca
Cienie swe kładzie.
Sumienie skrzętnie winy ożywia
Karmi goryczą
Wzmaga żałość, duszę roztkliwia
Wspomnień słodyczą.
Siła weltschmerzu zda się stukrotna
Zbrojna w udrękę
Pies na łańcuchu, starość samotna
Pobudza mękę.
Szary listopad beznadziejności
Przydaje władzy
I pamiętamy: wobec wieczności
Staniemy nadzy.
Gdy ulegamy złej niemożności
Z krzywdą się godząc
Ginie w człowieku cząstka boskości
Większy ból rodząc.
W listopadowym wczesnym zmroku
ludzkie zwątpienie
Duchy i zmory tak rok po roku
Świata nie zmienię.
Nie świat, a siebie winniśmy zmieniać
Dla potomności
W walce o dobro, w akcie wybaczenia
W imię miłości.
Listopad 2015